Kiedy świt zapowie słońce
Gdy się zbudzi piękny dzień
Wyruszymy w naszą drogę
Którą mi objawił sen
Dla nas będą śpiewać ptaki
Dla nas będzie zapach ziół
To dla Ciebie czerwone maki
Co dzień będę zbierać z pól
Pojedź ze mną na biwak
Ileż Cię prosić mam?
Pojedź ze mną na biwak
Wszak nie pojadę sam.
Pojedź ze mną na biwak
Ileż Cię prosić mam?
Pojedź ze mną na biwak
Wszak nie pojadę sam.
Będę cieszyć się pospołu
Z naszych pierwszych wspólnych dni
Ja ogniska żar rozniecę
Byś się przy nim ogrzał Ty
A gdy nocą przyjdzie spokój
Ty zmęczony długim dniem
Zaśniesz u mojego boku
Ogarnięty słodkim snem
Pojedź ze mną na biwak
Ileż Cię prosić mam?
Pojedź ze mną na biwak
Wszak nie pojadę sam.
Pojedź ze mną na biwak
Ileż Cię prosić mam?
Pojedź ze mną na biwak
Wszak nie pojadę sam