Trzeba niekiedy iść pod prąd
Być popychanym przez swój los
Jak spadające liście wirować
Umarłej muzy słyszeć głos.
Trudno bez wiary trzymać żar
Co w zimnych piersiach jeszcze płonie
Ach, żeby poznać jakiś czar
Zamienić w skrzydła moje dłonie
Wzlecieć wysoko, w serce chmur!
Dolecieć tam, gdzie me istnienie!
Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...
Trzeba czasami oczy zamknąć
By chwilę marzyć, chwilę śnić
Raz być obłokiem i megagwiazdą
Raz znowu zwykłym życiem żyć.
Trudno bez wiary trzymać żar
Co w zimnych piersiach jeszcze płonie
Ach, żeby poznać jakiś czar
Zamienić w skrzydła moje dłonie
Wzlecieć wysoko, w serce chmur!
Dolecieć tam, gdzie me istnienie!
Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...
Jak nie, to spadnę w otchłań, w dół
Ze swym marzeniem...