Nie możesz puścić mojej dłoni
Zabłądzę w tłumie, w myślach, w górach
Razem musimy się pokłonić
Marzeniom co się rodzą w chmurach
Nie możesz nigdy mnie zostawić
Na pastwę losu, pośród ludzi
Już nie potrafię sobie radzić
Kolejny raz do życia się zbudzić
Nie możesz mi już zabrać słońca
Ani oddechu ani chleba
Choć nie istnieje nic bez końca
Mnie wiary aż do końca trzeba